piątek, 19 grudnia 2008

Klimat.


Choć wiem, że zasób mojego słownictwa jest bardzo ograniczony, to zdziwiłem się, że aż tak bardzo. Ale mianowicie - próbowałem określić klimat płyty Seven Turns zespołu The Allman Brothers Band. 

Tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=-ZuVzLEGFt4 są dwa kawałki z tej płyty, naprawdę świetne. Ale jakie one są? Mroczne? Dziwne? Bluesowe? Nie do końca... Mi cała ta płyta kojarzy się z nocą, i nieopisanymi odczuciami towarzyszącymi przy jej słuchaniu... 

czwartek, 11 grudnia 2008

Praca, praca...



Jadąc do szkoły autobusem linii 7A mam często sporo czasu na rozmyślania. O czym rozmyślam? Ano o tym, jak to mi źle z chodzeniem na rano do szkoły. Wymyślam więc wtedy listę zawodów, które chciałbym wykonywać, lub rzeczy, które chciałbym robić zamiast chodzenia do szkoły: 
  • Pracownik obsługi kotła w elektrociepłowni - cieplusio i nie trzeba myśleć! 
  • Piekarz/kucharz - można podjadać w trakcie pracy 
  • Barman - wymarzona robota! Stoisz za ladą, nalewasz drinki i rozmawiasz z ludźmi. Wieczorami - nie trzeba rano wstawać! 
  • Stanie z karabinem i mordowanie zombiaków - genialne, rozrywkowe zajęcie... :) 
Dopisane: 
  • Kontroler jakości w browarze
  • Tester materaców w fabryce
Macie jakieś propozycje? Piszcie, dopiszę do listy! :) 

niedziela, 30 listopada 2008

Trzynastka



Przeglądałem ostatnio swojego bloka i kątem oka zauważyłem, że nie dość, że prowadzę swojego bloga od września, to na dodatek ten post jest już 13 postem na nim! A ja byłem pewien, że blog istnieje jeno chwilkę i dodałem tylko kilka postów... Jak ten czas leci szybko... Zdecydowanie za szybko, moim zdaniem. Choć z drugiej strony - ja już chcę wolne! 

To tak w ramach małego wtrętu, bo mi się w nocy nudziło... Idę spać, powodzenia sobie życzę w 13, no właśnie... rocznicę? Postnicę? Kto zna odpowiednie słowo?  

środa, 19 listopada 2008

W drogę!


Mam dzisiaj nastrój typowo podróżniczy, głównie za sprawą tego kawałka: http://pl.youtube.com/watch?v=kz_mwWjoGdE . Ciągnie mnie do wolności, takiej amerykańskiej, pokazanej chociażby w kultowym dziele "Easy Rider"... Ach, ile bym dał za motor, garść dolarów i pustą, prostą drogę! Albo chociaż za pickupa... 

Wiem, że przyjdzie na to pora, nie dziś i nie jutro, ale przyjdzie. Obiecuję sobie, że kiedyś spełnie te marzenie, jakkolwiek długo miałbym na to czekać. I chrzanić postępujący ekoterroryzm, chcę pojechać czymś, co dużo pali! 

piątek, 14 listopada 2008

Kopanie w Excelu


Football Manger - śmiało można stwierdzić, że gra-legenda. Gra, w której wcielasz się w manadżera piłkarskiego i do dyspozycji masz całe dobrodziejstwo inwentarza, czyli - cały szereg opcji, nad którymi musi posiedzieć realny menedżer. Transfery, taktyka, morale drużyny - to tylko wierzcholek góry lodowej... Opcji jest naprawdę mnóstwo i śmiało można powiedzieć, że jest to najrealistyczniejszy menedżer piłkarski na rynku. 

Ale skoro postawiono na realizm, to z czegoś musiano zrezygnować, by za dobrze nie było. Padło na grafikę - złośliwi nazywają FM'a ulepszonym Excelem i mają rację. FM to miliony tabelek, statystyk i mało przyjemna grafika. Jednak gra ma dzięki temu niemalże prehistoryczne wymagania sprzętowe i... przyciąga głównie maniaków. Kto normalny pasjonowałby się meczem przedstawionym na ekranie 2D, gdzie piłkarzom odpowiadają kropki, a piłkce mniejsza kropka? I na dodatek nie można piłkarzami kierować, sami biegają podług przedmeczowych ustaleń... No tylko zboczeniec by się chyba tym pasjonował  :P 

I rzeczywiście - istnieje ortodoksyjna grupa fanów FM'a, którzy maksymalnie utrudniają sobie rozgrywkę. Celowe odrzucanie "czitów" takich jak programy wyszukujące zdolnych piłkarzy czy niewykorzystywanie błędów gry to jeszcze normalna sprawa. Ale do tego dochodzi gra od najniższej ligi, najsłabszym zespołem, bez budżetu transferowego... Znam zapaleńców, którzy postanowili grać opierając się TYLKO na rekrutowaniu młodzików do własnej drużyny i definitywne wstrzymanie aktywności na rynku transferowym. Wydawać by się mogło - misja samobójcza. Ale nie... mija kilkanaście sezonów i ten zespół wygrywa po raz drugi z rzędu Ligę Mistrzów, zdobywa mistrzostwo ligi, zgarnia wszystkie puchary i zarabia miliony... To możliwe jest tylko w FM'ie. Jest też ciekawa sprawa zwana licznikiem czasu gry. Osobiście najdłuższą rozgrywkę odnotowałem w ostatnim FM'ie w wersji 2008 - sezon 2013/2014, nad grą spędzone ponad 14 dni czasu rzeczywistego - non stop! A z przerwami - circa 2 miesiące pogrywania. 

A już za tydzień polska premiera Football Managera 2009, dziś była premiera światowa. Nie mogę się już doczekać!

czwartek, 30 października 2008

Wiersz



"Cynamon"

Zapachniało cynamonem
pośród cmentarzyska róż
zapachniało Twym kolorem
Twą sukienką jak ze snu

Zapachniało pełnią słońca
w jasną i gwieździstą noc
chciałem tak trwać już bez końca
zasłuchany w Twój anielski głos

Mówią że jest coś specjalnego
w tajemniczym Twoim pięknie
co cię spotka co cię złapie
że mu nigdy nie uciekniesz

Jest jest tam coś takiego
w Twojej gładkiej białej szyi
Za co wszyscy świata Werterowie
Zmarliby gdyby jeszcze żyli

Było też to w Twoich oczach
(chociaż teraz trochę zgasło)
gdy mówiłaś tamte słowa
że nie mogłem potem zasnąć

Zapachniało zajaśniało
Twym uśmiechem Twą radością
jedni zwą to przywidzeniem
inni zaś romantycznością 

piątek, 10 października 2008

Co to za miejsce?

Mała zagadka: który z Chojniczan rozpozna co to za miejsce w 1m 10s teledysku? Sama piosenka nieważna, jakaś parodia Feel'a :) 

http://www.joemonster.org/filmy/11535/Parodia_Feel_Powalam_spiewem

Nagroda: satysfakcja? :)

czwartek, 9 października 2008

Naprawianie świata


Prawdą jest, że najcenniejsze sentencje, wskazówki, cytaty, etc. tworzy samo życie, a nie mądrzy filozofowie. I rację mają ci, którzy uważają, że trzeba te myśli skrzydlate zapamiętywać. 

Usłyszałem dziś jedne z mądrzejszych słów świata (wiem, hiperbolizuję) - "Największą przyjemnością na świecie jest, kiedy widzisz, że ludzie, którzy wcześniej słuchali 'hemoroidów' [określenie na mało ambitną muzykę - przyp. autor posta] dzięki tobie nawracają się i słuchają muzyki, która niesie za sobą przesłanie. To pewien sposób na naprawianie świata." - nie sposobna mi się z tym nie zgodzić, jako że zaliczam się do pewnego rodzaju muzycznych szowinistów - nienawidzę muzyki płytkiej, bez przesłania i nieciekawej. Inną sprawą jest, co do takiej muzyki się zalicza (bo każdy styl/rodzaj/gatunek niesie za sobą zespoły dobre i cienkie jak barszcz). 

I rzeczywiście łezka mi się w oku czasem zakręci jak widzę, kiedy ludzie, którzy słuchali Britney Spears, czy innych homo-niewiadomo nagle zagłębiają się w klasycznego rocka, country, bluesa, cokolwiek co niesie przesłanie inne niż chęć zarobienia na słuchaczu sporych pieniędzy. To uczucie to pewna pochodna od rodzicielskiego, wrodzonego, przymusu wychowywania potomstwa. Tak jak rodzic stara się w dziecku zaszczepić pewne ideały, wartości i przekonania, tak ja staram się zarażać ludzi nawykiem aktywnego słuchania - słuchania "uchem, a nie brzuchem" - czyli nie, żeby tylko bit sobie 'baunsował' - ale żeby rzeczywiście można było z tej muzyki coś wynieść. 

Niektórzy mogą uważać, że nie powinienem nikogo skłaniać do słuchania konkretnej muzyki - i też mają rację. Nie skłaniam i nie chcę skłaniać nikogo, do niczego. Chcę tylko pokazać ludziom, że dzięki tej muzyce, której słucham świat moich wartości znacznie się wzbogaca, razem z moją duszą i osobowością. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy jest zatwardziałym fanem muzyki, ale uważam, że człowiek bez muzyki właśnie żyć nie może, ergo im ambitniejsza jego muzyka, tym on sam jest duchowo bogatszy. Zdaniem - powiedz mi czego słuchasz, a powiem ci kim jesteś (lub przynajmniej jakie wartości ze sobą niesiesz). 

Pozdrawiam, słuchajcie, czego słuchacie i NIGDY nie zamykajcie się na nowe gatunki! 

wtorek, 7 października 2008

Panie, nie w ta zajta!


Zastanowił mnie ostatnio fakt, że ludzie z innych stron Polski nie rozumieją co do nich mówię. Nie, żebym mówił niewyraźnie, ale zastanawia mnie - jak na przykład porozumiewają się Warszawiacy albo Krakowiacy bez, niezbędnego na codzień, wichajstra? 

Co mówią, jak nie jo? Czym czyszczą podłogę jak nie szrubrem? Czyje zaloty odrzucają, jak nie absztyfikantów? Gdzie idą, jak nie w którąś zajtę? Co jedzą, jak nie szneki czy eintopp? Jak chcą się zgodzić to co mówią, jak nie sicher? Zamiast koszyk nie mówią kipka? I tak dalej... 

Biedny i ubogi ten język polski i ciężko się jakoś sensownie porozumieć, kiedy braknie nam regionalnych określeń... Jo, bez tego, to to nie je sicher... :P

poniedziałek, 6 października 2008

Przemijasz, przemijam, przemijamy...

Kenny Chesney w piosence Don't Blink śpiewa, że nie pownniśmy mrugać, bo nagle z sześciolatka zmieniamy się w żonatego mężczyznę przed trzydziestką. Trudno mu odmówić racji. Kto z PT czytelników nigdy nie doznał uczucia, że ostatnie kilka lat minęło jak z bicza strzelił - ten może uważać się za wielkiego szczęściarza. 

Ja sam ledwo co zacząłem podstawówkę, a nagle znalazłem się w liceum, które też już niedługo mi się skończy. Życie mija w zawrotnym tempie, co nie zawsze wychodzi nam na dobre. Owszem - masa rzeczy zdarzyła się w moim życiu, ale... to wszystko trwało może jeden dzień, gdyby odnieść to do mojego odczucia tego minionego czasu.

Zastanówmy się, proszę was wszystkich, nad swoim życiem. Co robimy, gdzie jestesmy, co się w okół nas dzieje. Przemijamy i nic na to nie poradzimy, sprawmy więc chociaż, żebyśmy przemijali powoli! 

środa, 1 października 2008

Złota polska jesień...

No i nadeszła - przez niektórych szumnie nazywana Złotą Polską Jesienią, przeze mnie listopadową szarugą - jesień. Nadeszła w wielkim stylu, od początku kalendarzowej jesieni nie udało mi się zaliczyć ani jednego naprawdę ładnego dnia. 

Owszem, zgadzam się, że kiedyś mogło istnieć takie zjawisko jak ciepła jesień, ale obecnie ten zlepek słów to podręcznikowy przykład oksymoronu. Obecnie już we wrześniu zaczyna się listopad, który trwa aż do grudnia w najlepszym wypadku. A taka pogoda wpływa na mój nastrój bardzo negatywnie, ergo i notki na blogu nie są zbyt wesołe. 

Dziwię się ludziom, którzy mówią, że ich ulubiona pora roku to jesień. Zazwyczaj pytam się wtedy, czy lubią jak pada, jest szaro i ponuro. Nigdy nie spotkałem osoby, która powiedziałaby, że lubi taką jesień. Wszyscy zgodnie twierdzą, że lubią ciepłą jesień, słoneczko, złote liście... Bullshit, powiadam wam. Tak jak co do liści się zgodzę - są piękne, tak w reszcie czynników nie ma wcale jesieni. To są po prostu ostatnie, jesienne już podrygi lata. Ciepłe słoneczko, ładna pogoda - to wciąż lato, choć kalendarzowo zahaczające o jesień. Jesień sama w sobie polega na deszczu, wszechobecnej szarości, podgniłych liściach zalegajacych na chodnikach i wstawaniu rano jak jest jeszcze bardzo ciemno. A tego tygryski nie lubią, a tym bardziej nie najbardziej. 

Niemniej jednak liczę, że uda mi się jeszcze załapać tej jesieni parę letnich dni, bo im szybciej zaczyna się listopadowa pogoda, tym we większą depresję wpadam. Pozdrawiam i słońca życzę! 

piątek, 19 września 2008

Zamkłe

W związku z moim wyjazdem, zawieszam działalność bloga na tydzień. To znaczy - do następnej niedzieli nie należy spodziewać się tutaj żadnych nowych postów. A na razie - do "napisania"! 

czwartek, 18 września 2008

Ladies Love Country Boys?

Zaciekawił mnie ostatnio etos kowboja w muzyce country. Po obejrzeniu powyższego wideo odnieść można wyraźnie, że wszystko na co lecą kobiety, to kowoboj. A czy jest tak rzeczywiście? 

Niestety - nie sądzę. W stanach jest to raczej normalny widok, a tutaj? Jak na razie jedyna reakacja, z jaką sie spotkałem to obojętność. Poza nazwaniem mnie "jebanym kowbojem" (pozdrawiam A.) nic ciekawego się nie zdarzyło. Nie ujrzałem za sobą tłumu kobiet biegnących na zabój za moją osobą, ani nawet ciekawskiego spojrzenia tylko dlatego, że ośmielam się czasem zbliżyć wyglądem do postaci znanych z westernów ;) 

Mimo tego jest chyba w stwierdzeniu "ladies love country boys" pewien element prawdy. Zastanówmy się - jaki jest stereotypowy redneck słuchający country? Pewny siebie, odważny, przekonany o własnej racji... Ale czy taki nie jest każdy mężczyzna uważany za pociągającego? 

O co więc rozchodzi się w byciu kowbojem, co jest w tym takiego specjalnego? Chyba fakt, że ma się odwagę zamanifestować swoje, bardzo niepopularne tutaj, poglądy. Tzw. metali, emo, punków czy skejtów mamy w każdym mieście na pęczki, a maniaków country? No właśnie, niezbyt wielu. W takim razie śmiało stwierdzam - country rządzi! 

***

Przemyślenia po czasie - wyszło bardzo nieskładnie, ale że wpadła mi taka myśl do głowy, to zamieszczam, proszę nie zrażać się grafomańsko-kijową formą posta :)

środa, 17 września 2008

Szczerość?

Zacznę może wierszem, który przyszedł mi do głowy niedawno: 

Modlitwa wieczorna

Nagi klęczę przed Tobą
I tracę coś ze swojej marynarkowej powagi
Zdejmuję maski

Tę przyjaciela odkładam na bok
Tę nieszczęśnika maluję na różowo
Tę dobrego synka odkładam z uśmiechem
Tej pokornej jeszcze nie używałem
Patrzy na mnie z gabloty

A potem biorę młotek rozbijam
Tę najbrzydszą najbardziej wytartą
Bo masek grzesznika mam cały karton 

Co autor miał na myśli? Otóż uważam, że nie istnieje taka rzecz jak całkowita szczerość. Szczerość może istnieć tylko i wyłącznie w obrębie maski, którą akurat przybieramy. Nie jest możliwym być z każdym całkowicie szczerym, jedyne co możemy zrobić to ograniczyć ilość przybieranych przez siebie masek do minimum. Inna szczerość panować będzie w interakcji z rodzicami, przyjaciółmi, zwierzchnikami... To proces całkowicie naturalny i zwyczajny. Szczerość sama w sobie, szczerość idealna możliwa może być tylko w modlitwie, czyli w pewnej formie rozmowy z samym sobą (stąd też tytuł wiersza), gdyż tylko Bogu, ergo samemu sobie, gdyż jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo, jesteśmy w stanie wszystko wyjaśnić i powiedzieć.

To chyba na tyle, jedno z takich luźnych przemyśleń :) 

wtorek, 16 września 2008

Powitalnik

Witam!

Na wstępie zaznaczę może, co będzie ideą przewodnią mojego bloga. Otóż, jak sama nazwa wskazuje - będę go aktualizował nieczęsto - czyli wtedy, kiedy akurat najdzie mnie jakieś ciekawe przemyślenie, czasem wiersz, czasem coś jeszcze innego... słowem wtedy, kiedy będę chciał wam coś powiedzieć. I od razu zastrzegam sobie prawo do dłuższych lub krótszych przerw w działalności, dopasowując częstotliwość aktualizacji do swojego grafiku pracy. 

Na razie nic nie przychodzi mi do głowy, zatem zobaczymy się kiedy tylko wpadnie mi coś ciekawego do głowy :) 

Pozdrawiam!