wtorek, 13 stycznia 2009

Kościół ateistyczny?


Świat był ostatnio świadkiem dziwnej akcji. Związki ateistów najpierw z Wielkiej Brytanii, a potem z innych miejsc na świecie, wykupiły reklamy na autobusach mające na celu uświadomienie ludziom braku obecności Boga.

Paradoskalnie jednak działania tych ludzi przybliżają ich do Kościoła, z którym tak zażarcie walczą. Wystarczy przyjrzeć się tylko bliżej absurdowi wojujących ateistów. Boga zastępuje tutaj brak Boga, pojęcie, w które gorliwie wierzą i walczą o nie do ostatniego tchu. Kościół zastępują Związki Ateistów - działające na, mimo wszystko, podobnej w pewnym stopniu do działalności Kościoła zasadzie, są to stowarzyszenia zreszające ludzi, odwołując się do wcześniejszego założenia, wierzących w brak Boga. Związki ateistów prowadzą też swoistą działalność misyjną - vide owe reklamy na autobusach. Ateiści swoją wiarą w niewiarę przewyższają poziom głębokości wiary niejednego katolika. 

Prawda jest taka, że człowiek naturalnie potrzebuje Boga w swoim sercu i jeśli odrzuca Go, to szuka sobie innego bożka, którym może go zastąpić. Jest to uwarunkowane, jeśli nie genetycznie, to na pewno dziejowo - już od zarania dziejów człowiek składał hołd bóstwom, bożkom czy siłom natury potężniejszym od niego. Podobnie działają wojujący ateiści, którzy, odrzucając Boga, zastąpili go jego brakiem. Bronią swojej idei, wierzą w nią i walczą o nią do ostatniego tchu. Dlatego też uważam, że prawdziwy, idealny ateizm możliwy jest tylko w teorii. Jeśli spotkam kiedyś człowieka, który autentycznie nie wierzy w nic i nie ma żadnego substytutu dla Boga w swoim sercu, a udaje mu się w takim stanie normalnie żyć - zasłuży on na mój dozgonny szacunek. Niestety na razie styczność mam raczej z ateistami "na pokaz", podkreślającymi swoją inność przez odrzucenie Boga (i natychmiastowe przyjęcie nowego bożka). 

Reasumując jednak, ateizm staje się dzisiaj nowym wyznaniem. Jest to zjawisko bez wątpienia dziwne, bez charakterystycznego dla siebie przywódcy czy "proroka", ale coraz bardziej zaczyna przypominać wiarę. Wiarę będącą zlepkiem wszystkich innych wierzeń i zespojoną ciągłym podkreślaniem braku swojej wiary. Ciekaw jestem jak dalej rozwinie się sprawa coraz to popularniejszego ateizmu? Spotkania co niedzielę w lokalnej siedzibie ateistycznego związku? Wspólne rzucanie jajkami w zdjęcie miejscowego proboszcza? Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że laicyzacja i ateizacja społeczeństwa to moda chwilowa. Nie - nie mam tym samym zamiaru zmuszać ludzi do wierzenia, czy nakazywać im wiary. Ale chciałbym, żeby każdy, przed dokonaniem swojego życiowego wyboru - dwa razy pomyślał. 

* Po dłuższym namyśle - wysyłam ten felieton do druku do "Gazety Regionalnej" :) *

15 komentarzy:

Misa pisze...

Ja bym po pierwsze nie nazwała ateizmu „wiarą w brak Boga”, nawet nie rozpatrywałabym tego w tych kategoriach. Czy wierzysz, że 2+2 daje 4, czy WIESZ, iż 2+2 daje 4? To jest znacząca różnica. Zresztą w dzisiejszych czasach mamy do czynienia z ateistami z wyboru bądź (co się zdarza częściej) z lenistwa, prościej pisząc na pokaz. A jeżeli jesteśmy już przy temacie wiary, to.. Najpierw trzeba rozpatrzeń czym ona tak naprawdę jest? Czym prawdziwi katolicy tak naprawdę kierują się w życiu, bynajmniej nie piszę tutaj o „wierzących niepraktykujących”. Według mnie, jeżeli ktoś wierzy w Boga, to czuje tą wiarę, czuje tą miłość w swoim sercu. Ateiści jej nie czują. I proszę nie myl ateizmu z chuligaństwem. Bycie ateistą nie oznacza być przeciwko instytucji, jaką jest Kościół, lub samego Boga. To nie jest żaden bunt, moda tym bardziej nie oO Ateiści są pomiędzy nami od wielu pokoleń, więc to nie jest chwilowa moda, no chyba, że bazujesz tylko na obserwacji szpanującej się garstki młodzieży bądź wybranych jednostek.

Paweł Wajlonis pisze...

Nie piszę o rozsądnych ateistach. Piszę o ateistach wojujących. Czy twoim zdaniem szerzenie na siłę ateizmu, afiszowanie się nim i ciągłe wojowanie z wierzącymi nie jest śmieszne?

yuri pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
yuri pisze...

Ja się zupełnie zgadzam. Nie ma na świecie prawdziwych ateistów. Jeżeli odrzuca się Boga, to na jego miejsce pojawia się jakiś substytut. Na przykład mogą to być pieniądze, władza, jakiś idol, cokolwiek. Poza tym historia tylko to potwierdza. W najbardziej "ateistycznym" państwie jakie istniało - mowa o ZSRR - Boga zastąpiono wiarą w partię. Wierzono, że prorokiem wiary był Lenin, a żyjącym Bogiem stał się Stalin. Komuniści walczyli z wiarą i Kościołem, a sami stworzyli coś podobnego. I tak osobiście uważam, że katolik i ateista powinni razem się szanować, gdyż nie można udowodnić, że Bóg istnieje, ale nie można dowieść, iż go nie ma.

Misa pisze...

Wiara, wiara wiara... Ateizm to brak wiary! Może ciężko jest zrozumieć ludziom ten stan, chociażby Wam, ponieważ Wy wierzycie, nie możecie wręcz wyobrazić sobie życia bez wiary i dlatego nie spojrzycie na problem dość obiektywnie eh ;]

Paweł Wajlonis pisze...

Tak samo jak osoby nie wierzące. Na tę sprawę nie da się spojrzeć obiektywnie. Niemniej jednak, jak powiedział Yuri, trzeba się wzajemnie szanować. Ateista może mi życzyć zrozumienia, że Boga nie ma, nie obrażę się, bo będę w tym czasie zajęty modlitwą za jego nawrócenie :)

yuri pisze...

Ateizm to brak wiary - zgoda. Normalni ateiści są w porządku. Moje słowa to była krytyka tzw. wojującego ateizmu (zresztą wojujący katolicy są równie źli). Pokazałem, na przykładzie ZSRR, do czego prowadzi walka z wiarą i próba laicyzacji społeczeństwa na siłę.
*Życie bez wiary mogę sobie wyobrazić, byłoby raczej prostsze, możliwe też, że "fajniejsze". Ja tam lubię jednak wyzwania xD

Misa pisze...

Tyle, że tam wręcz narzucono ateizm, Kościół był niszczony, wiara w Boga teoretycznie zakazana. I to moim zdaniem jeszcze bardziej umacniało innych w wierze i prowokowało do jeszcze głębszego jej wyznawania. Ale czy teraz ktoś odgórnie narzuca Ci bycie ateistą? Myślę, że to byłby zupełnie inny poziom "niewiary". Na siłę nigdy nikogo nie uda się przekonać do czegoś w 100%. Zresztą, zgadzam się z Wami, ateiści i wierzący powinni żyć w zgodzie^^ Po prostu oburzył mnie tekst z rzucaniem jajkami w zdjęcie miejscowego proboszcza, jakby ateizm miał przechodzić w satanizm xD

Paweł Wajlonis pisze...

Sylwio, u ludzi, o który opisuję - powoli przechodzi. Bo jak inaczej niż narzucaniem ateizmu nazwać umieszczanie gigantycznych bannerów na autobusach głoszących "Bóg nie istnieje"? Przeciwko takim praktykom protestuję. Choć z drugiej strony to dobrze - historia wielokrotnie uczy, że Kościół w okresach koniunktury na niewiarę i odejście od spraw duchowych zawsze miał samych szczerych wyznawców.

yuri pisze...

Chwila, w Rosji niestety rządy komunistów nie umocniły wiary w cokolwiek. Kościół zniszczono także w państwach byłego bloku sowieckiego. Panuje tam teraz szeroki ateizm, np. Czechy, Białoruś. Nawet jeżeli ktoś należy do kościoła prawosławnego, w Rosji, to i tak jego Bogiem będzie Putin lub inny przywódca, ot śmieszny kraj. A chodziło mi o pokazanie tego, że jak się siłą ateizm narzuca to tworzy się (świadomie lub rzadko nieświadomie) nową religię. Ale ja nic nie mówię, bo jak ktoś zapuka w nocy to będę wiedział, że to NKWD po mnie... [sorry za takie "historyczne" ględzenie, ale książka o Stalinie wywarła na mnie wielki wpływ xD] Wałek masz rację, odejdą najsłabsze jednostki, zostaną tylko ci co chcą wierzyć. Tak powinno być.

Anonimowy pisze...

wiara w nic, to nihilizm -.-
nihilizm to nie jest idealny ateizm...

tomuke pisze...

Drogi kolego. Jestem ateistą od kilku lat i napiszę tu parę rzeczy, o których zapomnieliście wspomnieć.

1. Dlaczego, a właściwie jakim prawem oburzasz się na to, że ateiści manifestują swoje poglądy na świat przed ludźmi? Wytłumacz mi proszę w czym jesteśmy gorsi w demokratycznym kraju od ludzi wierzących ? Dlaczego to akurat my mamy siedzieć cicho a wy możecie organizować swoje procesje, bicie w dzwony oraz zakładać nawet telewizyjne programy a na nas patrzycie krzywo ? Ateizm jest znacznie mniej hałaśliwy i narzucający się niż jakakolwiek religia kolego. My nie wrzucamy w zaborczy sposób ludzi do jednego worka od urodzenia chrzcząc ich gdy są tego nieświadomi. Uważam, że działamy dużo subtelniej i bardziej fair niż wy.

2. W rozważaniach tutaj na temat istnienia czy nieistnienia Boga pominęliście jeden bardzo ważny czynnik- PRAWDOPODOBIEŃSTWO. Niestety mimo wszelkich starań Kościoła i wszelkich instytucji z nim związanych nie ma na istnienie Boga żadnych dowodów. Co więcej- Pismo Święte również jest wątpliwej jakości i wiele faktów historycznych się w nim nie zgadza. Udowadnia się, że coś JEST, a nie że tego nie ma. Ciężar dowodu spoczywa na wierzących, którzy niestety kiepsko sobie z tym radzą. Podam Ci znany przykład- wierzę w to, że na orbicie Wenus krąży sobie np. mały ołtażyk Hadesa. Przedstawiam Ci pismo z przed wieków ze starożytnej Grecji, które o tym mówi. Uwierzysz w to bez krztyny sceptycyzmu ? Dla mnie podobnym przykładem jest Twoja wiara katolicka. Niestety prawdopodobieństwo jest po mojej stronie.

3. Co do "bożków" ateistów- zacytuję Ci tutaj Marka Twaina:
"Nie boję się śmierci, nie żyłem miliardy lat przed moim narodzeniem i nie odczuwałem z tego powodu dyskomfortu." Dla ludzi myślących a nie wierzących życie jest tylko jedno i jest to najwspanialsza rzecz jaka mogła nam się przydarzyć więc cieszymy się nią bardziej niż ktokolwiek wierzący i zachodzimy w nim daleko. Myśli ludzkie i idee nie są gorsze tylko dlatego, że są nietrwałe- nie tracą przez to na wartości.

Polecam Tobie lekturę "Bóg Urojony" Richarda Dawkinsa. Może poszerzy Ci nieco horyzonty na temat prawdziwego ateizmu. Dopiero później się wypowiadaj.

meriyen pisze...

Mała nieścisłość: ogromne bannery na londyńskich autobusach miały (mają?) nieco inna treść, a mianowicie "PRAWDOPODOBNIE Boga nie ma". Swoją drogą to niesamowite, że ateiści dodali magiczne słówko 'probably'. Z czego to wynika? Ze strachu? W każdym razie jest to naprawdę słabe. I dziwine, że Richard Dawkins popiera tą akcję - to tak, jakby nasłynniejszy ateista sam nie był do końca przekonany o nieistnieniu Boga.

Co do @tomuke... Hymm. Jakikolwiek dialog z Tobą nie ma raczej sensu. Po Twojej wypowiedzi wnioskuję, że jesteś bardzo niedojrzałym ateistą. Weźmy chociaż Twoje oburzenie odnośnie chrztu: Skoro nie wierzysz w Boga, nie wierzysz też w jakiekolwiek znaczenie chrztu, więc dlaczego tak oburza Cię fakt, że kiedyś jakiś pan w czarnej sukience oblał Cię wodą? Nie musisz pisać tego w CV ani uwzględniać w życiorysie. Świadomym wyborem Boga jest bierzmoowanie i to właśnie bierzmowanie jest tym janważniejszym sakramentem w życiu młodego katolika.

Ja na szczęście mam w swoim towrzystwie paru ateistów, którzy są przeciwieństwem @tomuke - ich ateizm jest przemyślany i jednocześnie pozwala to nam ze sobą żyć w jednym mieszkaniu, bo wzajemnie szanujemy swoje poglądy i potrafimy o nich rozmawiać nie raniąc się wzajemnie. Dlatego też mimo, iż częściej spotykam takich ateistów-frajerów, miłe wspomnienie moich wspołlokatorów pozwala mi nie zionąć nienawiścią do całej społeczności ateistów. Allejuja. ;)

a! by the way: polecam portal www.fronda.pl :)

tomuke pisze...

Do Meryien:

1. Nie nazywaj mnie niedojrzałym, skoro nie zrozumiałeś kontekstu mojej wypowiedzi. Nie masz bladego pojęcia o moim

podejściu do wierzących. Co do chrztu masz rację- dla mnie on nic nie znaczy to tylko symbol. Nie oburzam się na

to- sam zostałem ochrzczony i nie mam o to pretensji do rodziców. Ty jednak nie zauważasz, a może nie chcesz

widzieć jednej oczywistej rzeczy- że chrzest to nie tylko "oblanie wodą", lecz automatyczne wpisanie nieświadomego

człowieka do ksiąg pewnej wspólnoty, która walczy o każdego nowicjusza. Jakoś się przyjęło, że człowiek ma prawo do

odmowy prawa do przetwarzania jego danych osobowych oraz posługiwania się nimi i każda instytucja musi to

uszanować. Ale nie wiedzieć czemu Kościół Katolicki stoi ponad tym. Odpowiedz mi dlaczego? Denerwuje mnie, że

odkręcenie tego zajmie mi wiele czasu i energii a wielu księży robi wszystko, by o apostazję było coraz ciężej bo

zależy im na statystykach. Moglibyśmy się w tych rozważaniach rozpisywać ale nie ma to sensu. Podałem to jedynie

jako przykład (i TYLKO przykład) tego, że katolicyzm jest znacznie bardziej "hałaśliwy" i narzucający się ludziom

niż jakikolwiek ateizm. Do tego bardziej uprzywilejowany. Jeżeli chcesz się odnosić do moich poglądów na temat

chrztu to dopiero teraz masz ku temu podstawy.

2. Apropo słów "prawdopodobnie". To manifestacja. Manifestacja wiary ateistów w rozum i fakty. Oraz w to, że

hołdujemy otwartemu umysłowi a nie słowom z ksiąg i wierze samej w sobie, niepopartej żadnymi logicznymi

przesłankami. Słowo to oznacza, że jeśli kiedykolwiek nauka potwierdziła by istnienie Boga zmienilibyśmy zdanie

bardzo chętnie. Prawdziwemu ateiście daleko do fundamentalizmu takiego jaki prezentują niektórzy ludzie religijni.

Jeśli kiedykolwiek objawi mi się Twój Bóg- w sposób, który będzie dla mnie niepodważalny a nie w postaci jakiegoś

"proroka"- chętnie przyznam, że istnieje. Na razie stanowi to dla mnie ciekawą kulturową bajkę. To właśnie uważam

za dojrzały ateizm i otwartość.

3. Co do "ateistycznego frajera": Jestem od długiego czasu w bardzo szczęśliwym związku ze wspaniałą kobietą-

katoliczką. Nie przeszkadza mi jej wiara i akceptuję Ją. Gdy poprosi mnie, bym poszedł z Nią do kościoła zrobię to.

Nie dlatego, że wierzę w Boga lecz dlatego, że dla kochanej osoby jest to ważne więc automatycznie dla mnie

również. Jeśli będzie dziecko- dam ochrzcić. Lecz jeśli nie będzie chciało iść do kościoła zostanie w domu. Wybór

będzie należał do niego i cokolwiek postanowi będę je wspierać.

Uważam, że wyrazem frajerstwa jest wystawianie komuś pochopnej opinii po kilku zdaniach wyrwanych z kontekstu i

swoich cichych dopowiedzeniach na jego temat. Choć może jestem w błędzie czekam aż mnie przekonasz.

Pozdrawiam.

Tomuke

tomuke pisze...

Cholera... Coś się porąbało i rozbiło mi tekst. Sorry